Smaller Default Larger

Porażka jest nieodłącznym elementem życia. Czemu, więc za wszelką cenę chcemy uchronić przed nią swoje dziecko? Czy kogoś z nas ominął smutek, gdy coś poszło niepomyślnie? Gry w dzieciństwie są właśnie po to, aby stworzyć siłę do radzenia sobie w chwilach porażek. To okazja na wypracowanie w sobie sposobów radzenia z trudnościami. Zwycięstwo na siłę – nie popełniaj tego błędu.

Przechodzenie przez porażkę to sztuka

"Zrobię dla niego wszystko" – rodzice mówiąc tak, zapominają dodać, że chodzi tu też o ochronienie przed złem i trudnościami świata. Czy to się może udać i czy to w ogóle jest wychowawcze? Dam wygrać, odrobię lekcje za dziecko, w miejscach publicznych zakryję oczy i uszy na przekleństwa świata. Jak może to wpłynąć na dziecko? Przed porażkami chcemy chronić, bo wywołują chwilowy smutek, wywołują napięcie, pokazują ograniczone możliwości człowieka, może nawet podkopują wiarę w siebie, w najgorszym scenariuszu ugruntowują przekonanie: "Jestem do niczego". Są jednak nieuniknione i być może spojrzenie na kwestię porażek, wykształci w dziecku siłę, jak sobie z nimi radzić, jeśli się w życiu zdarzą.

Dlaczego to robimy?

To wszystko sprawia, że wyrasta w przeświadczeniu, że świat jest tylko dobry, a w życiu wszystko jakoś się nam udaje, ktoś przymyka oczy na niekompetencje i niedoskonałości. Potem – we wczesnej dorosłości, szok może być olbrzymi, bo życie szybko takie podejście zweryfikuje. Przeżywanie porażek i zwycięstw to jedna z ważniejszych umiejętności w życiu, dla utrzymania równowagi i poczucia, że nie da się być ciągle na szczycie. Oswajanie się z przeciwnościami wspiera rozwój dziecka. W rodzicielskiej bliskości takiej akceptacji nie powinno zabraknąć. Jeśli jako rodzice za wszelką cenę próbujemy uchronić dziecko przed porażką, czyli własnymi emocjami, pokazujemy jednocześnie, że są one niepotrzebne. A to przecież nieprawda. Są potrzebne i niosą ważne informacje. Takie odcięcie może utrudnić funkcjonowania w dorosłym życiu na długie lata. To, jak trzymanie dziecka pod kloszem i izolowanie od realnego życia. Jeśli nie pozwalamy dziecku na porażki to tak, jakbyśmy nie akceptowali swoich. Prawda jest taka, że my sami nie jesteśmy doskonali i nam też zdarza się popełniać błędy. Warto, więc stworzyć dziecku warunki do przeżywania wzlotów i upadków.

Podejście do porażki

Amerykański psycholog, twórca teorii wyuczonej bezradności, Marek Seligman podkreśla, że optymizmu, tak jak bezradności, można się nauczyć. Jak zatem uczyć dzieci radzenia sobie z porażką? – towarzyszyć i wspierać: „W jaki sposób mogę ci pomóc?" – dawać prawo do przeżywania wszystkich emocji, nazywania ich i wyrażania w konstruktywny sposób

– podkreślać, że porażka jest tylko czasowa (np. dotyczy przegranej w szachy)

– dawać dziecku informacje zwrotne odnoszące się do konkretnych zachowań

– chronić przed generalizowaniem

– słuchać dziecka i być z nim

 Nieudane próby, niewygrana runda, zobaczenie, że ktoś pewnego razu jest lepszy – to wszystko przygotowuje dziecko do dalszego życia, do przechodzenia przez niepowodzenia, trudności, dostrzegania swoich mocnych stron, radzenia sobie z rywalem. To dobra lekcja na to, że nie można być najlepszym we wszystkim.

 

Autor: Wiktoria Dróżka, absolwentka socjologii i psychologii